Wydaje się, że Hermanson chciała stworzyć coś w rodzaju beletryzowanego wariantu filmowych dzieł Bergmana (permanentne milczenie Mai, przenikanie się twarzy i osobowości Ulriki i Anne-Marie, Skandynawia itd.), który to ambitny projekt oczywiście zakończył się sromotną porażką. To trochę tak jakby „swojego Bergmana” chciał nakręcić, nie wiem, Olaf Lubaszenko lub Władysław Pasikowski. Nie idzie o to, że autorka Plaży Muszli opowiada nam o przyjaźni twardych mężczyzn o miękkich sercach i złych kobietach, które te serca ranią, ale o samą śmieszność takiego wyobrażenia, takiego porównania. To taki Bergman, któremu trudno byłoby uwierzyć i którego dzieło nikogo nie zdołałoby poruszyć, Bergman w wersji popowej, strywializowanej, pełnej pretensji i mielizn.


[Całość recenznji, pod tytułem "Bergman w stylu pop", tutaj: ksiazki.wp.pl]

0 Response to "Cytujemy własne (9)"