Gdzie masz chuju czapkę?!


[Prawdopodobne słowa prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego skierowane do jednego z miejskich strażników; za: onet.pl]
Od jakiegoś już czasu miałam zamiar zakupić ten tani i uniwersalny kosmetyk, jakim jest wazelina. W końcu wybrałam się do apteki. Na prośbę o małe opakowanie tego produktu, przyniesiono mi wazelinę firmy Farmina. Kosztowała jedynie 1,90 zł, więc zdecydowałam się ją kupić.
I nie zawiodłam się! W niewielkiej biało-różowej, aluminiowej tubce z białą nakrętką mieści się 20 ml wazeliny. Opakowanie nie jest zbyt ciekawe, przywodzi na myśl tanią maść. Ale przecież to nie opakowanie jest ważne, ale zawartość - a ta okazała się bardzo dobra. Wazelina jest przezroczysta, biaława i w stu procentach bezzapachowa. Pomimo niewielkiej ilości, jest też bardzo wydajna.
Używam jej zawsze na noc, ponieważ zostawia na skórze tłustą warstewkę i wchłania się bardzo powoli, ale takie przecież są cechy charakterystyczne wazeliny. Produkt ten ratuje moje wiecznie twarde, suche i aż pociemniałe łokcie, podrażnione od golenia pachy i stopy z odciskami. Nadaje się też świetnie do smarowania ust, wygląda zupełnie jak błyszczyk, świetnie nawilża i ma nawet lekko słodkawy smak.
Podsumowując, myślę, że wazelina z każdej innej firmy byłaby porównywalna, jednak tą mogę polecić całym sercem. Warto mieć w swoich zbiorach tak porządny, uniwersalny i zarazem tani kosmetyk na wszystkie podbramkowe sytuacje.


[Recenzja autorstwa użytkowniczki Aga017; produkt został oceniony na 5 gwiazdek w 5-stopniowej skali; za: kafeteria.pl]
Żyjemy w demokracji, a nie ustroju demoskopijnym. W przeciwnym razie powinniśmy co sondaż zmieniać skład Sejmu.


[Michał Kamiński, cyt. za: dziennik.pl]
Nad Wisłą żyją matka i córka, babcia w Irlandii. Opuszczona przez krewnych szympansica wpadła w depresję. Zdecydowano, że trzeba połączyć małpią rodzinę - informuje "Życie Warszawy".
W zeszłym roku do ogrodu zoologicznego trafiły Hannah, Mandy i Lucy. Dwie z nich przyjechały z Irlandii. Zaaklimatyzowały się bardzo szybko. Ale problem pojawił się na Zielonej Wyspie, gdzie została 45-letnia Judy. Babka.
Według pracowników małpa nie jadła, nie wykazywała aktywności. Z tęsknoty wpadła w głęboką depresję. Po prośbach ze strony irlandzkiej, władze polskiego zoo zgodziły się przyjąć zwierzątko.


[za: onet.pl]
Kiedy się masturbuję to po pewnym czasie staje mi się niedobrze, coś mnie mdli, też tak macie? Przejmować się tym? A co wy odczuwacie jeśli można wiedzieć heh :D?


[cyt. za: Forum Nastolatek; cytat poprawiony do granic czytelności, przykładowo "odczówacie" zostało nieznacznie skorygowane]
Nawet w czasie żałoby po śmierci Jana Pawła II w 2005 r. gorzowscy politycy nie potrafili rozmawiać ze sobą ludzkim językiem. Poseł Platformy Obywatelskiej Jacek Bachalski poskarżył się na konferencji prasowej: - Prezydent miasta Tadeusz Jędrzejczak użył sformułowania "ch..." w stosunku do mnie w wołaczu.


[za: Artur Brykner, "Krótka historia chamstwa w Gorzowie", wyborcza.pl]
Pierwszym środkiem zaradczym byłoby skończyć z powszechnym głosowaniem, tą hańbą ludzkiego umysłu.


[Gustav Flaubert, 8 sierpnia cyt. za: J. P. Sartre, "Czym jest literatura", s. 292]
Myślę, że tłum, stado, będzie zawsze godne nienawiści. Ważna jest tylko mała grupka wybitnych umysłów, zawsze tych samych, które przekazują sobie pochodnię.


[Gustav Flaubert, Croisset, 7 września 1871, cyt. za: J. P. Sartre, "Czym jest literatura", s. 292]
O Bogu nie wiemy nic. Ale ta niewiedza jest niewiedzą o Bogu


[Franz Rosenzweig, cyt. za: J. A. Kłoczowski OP, "Ani kapłan, ani błazen", "Tygodnik Powszechny" nr 30/2009, s. 7]
Lubieżność, z jaką kamera filmuje kobiety, w niczym jednak nie umywa się do tej, z jaką odnosi się do samochodów i, nade wszystko, wojska. Prawdziwym fetyszem Baya są bowiem czołgi, samoloty i wszelkiej maści sprzęt wojenny, którego całą masę widzimy na ekranie, wszystko to filmowane z nabożną fascynacją i perwersyjną namiętnością – w drugiej połowie filmu niemal w każdym ujęciu słychać, jak kamera dyszy z podniecenia. Stwierdzenie, że „Transformersy” to kino rozrywkowe, to spory eufemizm, przypominający określenie burdelu „salonem masażu”. Jest to kino masturbacyjne, w którym większość widzów płci męskiej znajdzie dla siebie odpowiedni obiekt fascynacji: mali chłopcy – wielkie roboty, nieco starsi – samochody, dorastający – piersiaste dziewczęta, ich ojcowie – wszystko to, a dodatkowo jeszcze militaria. I jak z pornografią – na dłuższą metę jest to męczące, ale przez jakiś czas, ze względu na sporą atrakcyjność wizualną, może być na swój sposób pociągające. [...]
Jeśli w tę stronę ma iść ta, dobra niegdyś, seria, to znacznie rozsądniejszy wydaje mi się kierunek obrany w „Transformersach”, gdzie to człowiek (również niewzbudzający w widzach żadnych emocji Shia LaBeouf) poświęca swoje życie (na szczęście zostaje wskrzeszony przez Boga, który jest – uwaga – megatransformersem), by ratować przywódcę szlachetnych Autobotów. Cóż, tak widać musi być, skoro roboty lepiej grają (sic!), przejawiają bardziej wiarygodne uczucia i ogólnie są znacznie ciekawsze niż ludzie. W „Terminatorach” złowrogi SkyNet chce się pozbyć ludzi, by ci nie mogli zagrozić maszynom. Bez obaw – z pomocą McG i Michaela Baya maszyny już rządzą i nic nie wskazuje na to, by miały jakąś konkurencję.


[za: Piotr Tarczyński, Kino masturbacyjne, dwutygodnik.com]Wyrównaj z obu stron
Jak pisze dziennikarz BBC Paul Mason w swojej książce "Meltdown", analizującej genezę finansowego kryzysu wytwórni Motown, soul tworzony w Detroit, mieście fabryki Forda, choć popularny na całym świecie, był przede wszystkim muzyką czarnych robotników. Płyta "Off the Wall" (1979) przynależy jeszcze do tego dawnego świata, w którym przyjemność była niejako zasłużoną nagrodą po ciężkim dniu pracy. Piosenki z "Thrillera" były już jednak, zdaniem Masona, adresowane do nowego typu konsumentów: tych wszystkich, którzy mieli kartę kredytowa, hipotekę czy korzystali z rat i mogli pozwolić sobie na kolorowy telewizor, bilet na koncert, ale też kolejne gadżety związane z gwiazdorem: buty bądź kurtkę a la Jackson, białe rękawiczki, koszulkę z twarzą idola i logo Pepsi czy choćby lalkę przypominającą Michaela. Oszałamiający sukces płyty sprawił, że Jacksona nie można było nie znać. Co więcej, odrzucenie jego artystycznej propozycji oznaczało niejako wykluczenie z uczestnictwa w społecznym rytuale, niemal ostentacyjny antykonsumpcyjny bunt, niezgodę na życie w świecie podległym prawom kształtowanym przez rosnące w siłę nowe media i współdziałających z nimi rekinów wolnego rynku. Wielki kontestator jak Chuck D z Public Enemy mógł pozwolić sobie na wyznanie: "Jackson nic dla mnie nie znaczy", ale od Michaela nie można było uciec. I większość zresztą tego nie chciała, bo Michael symbolizował nowy, ekscytujący świat nowych możliwości i obietnic: łatwiejszej komunikacji, przyjemniejszej rozrywki, nielimitowanych zakupów. Jacksonowi się ufało: był nieco dziwny, ale uroczy, schludny, niemal bezcielesny, bezpłciowy, dobrze wychowany. Przyjaźnił się z damami - Diana Ross i Liz Taylor, ale też z uroczą Brooke Shields. Większość pamiętała go też jako cudowne dziecko w Jackson 5. Dzięki sympatycznemu gwiazdorowi nowe drapieżne prawa rynku czy niezdrową kulturę celebrities można było oswoić w nieco sentymentalnej, niewinnej aurze.


[za: Łukasz Lubiatowski, Jackson: pierwszy zwiastun ery globalizacji, "Dziennik"]