to miał być najwspanialszy dzień w moim życiu...
miał być a nie był.
nie było łez ani tego dziwnego dreszczyku, który towarzyszł mi przy siedzeniu przed kompem dnia 15 kwietnia od godz. 00.00.
natomiast aż nazbyt było tej cholernej samotności.
chciałabym, naprawdę chciałabym napisać tutaj, że był to koncert mojego życia. lecz te wszystkie okoliczności przedkoncertowe nie dają mi spokoju.
a szkoda, bo koncert nie był zły.
idealna setlista, nawet Creep zagrali, co mnie zdziwiło nieziemsko.
najwspanialszym momentem było to, jak zaczęli grać dźwięki nieposkładane, rozejrzałam się na boki, ludzie jakby nie wiedzieli jeszcze co to za utwór. ja wiedziałam i krzyknęłam: yeah!
wiedziałam, że zaraz zacznie się “The Gloaming” i szalony taniec Thoma.
no i “All I need” z zamkniętymi oczami z myślą o chłopaku, który zapoczątkował moją miłość do tego zespołu.
wszystko było idealne, pierwsza strefa, w połowie, by móc zobaczyć i usłyszeć dobrze.
dziękuję Gosi za to, że wyznała mi miłość, gdyż zadzwoniłam do niej od razu na pierwszym kawałku. tak bardzo chciałam, żebyś tam ze mną była...
dziękuję również dwójce osób, którzy byli tak mili i przysiadli się do mnie pod drzewo, by pogać, bo zauważyli, że siedzę sama.
podróż pociągiem relacji Poznań Gł. - Hel o 2.28 również nie była taka zła. towarzystwo było spoko, mimo, że nie było miejsca nawet gdzie stopy położyć.
może mama miała rację, że nie powinnam jechać w takim stanie. ale zapewne, gdybym nie pojecha, żałowałabym przez całe życie.
teraz dziękuję Bogu, że nie padłam tam, chociaż niewiele brakowało.
(czy tam w ogóle był jakiś punkt medyczny?????)
naprawdę nie mogę pojąć jak ludzie olewają sobie ekologię. powinni być wdzieczni miastu Poznań, że wymyśliło tą akcję, by ściągnąć do Polski najlepszy zespół świata.
i zespołowi Radiohead, że dbają o środowisko.
widocznie do ludzi nic to nie dociera.
te wszystkie śmieci na trawie, te kosze przepełniane zawartością inną niż powinny.
wkurzyło mnie na maxa to, jak zauważyłam kosz na odpady bio pełen plastików, a kosz na PET obok całkowicie pusty....
acha, jeszcze bardziej wkurzyły mnie napoje 0,33 l (czy jeszcze mniej) w cenie 4 zł


[Relacja niejakiej icky-poo; za: last.fm]
Jak tak dalej pójdzie, to 1 września na Westerplatte Donald Tusk będzie musiał przepraszać Rosję i Niemcy za to, że w 1939 roku to my na nich napadliśmy.
Dodatkowo powinien przeprosić także Amerykanów, od których nie wiedzieć czemu oczekiwaliśmy, że przyślą co najmniej wiceprezydenta, a tymczasem na uroczystości z okazji 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej zjawi się prawdopodobnie urzędnik z ambasady. Zresztą Francuzów i Anglików też niech przeprosi za to, że nie pomogliśmy im w obliczu niemieckiego zagrożenia w 1939 roku, a teraz myśleliśmy, że a nuż przyślą królową (Wielka Brytania) albo prezydenta (z Carlą Bruni w pakiecie). Ponieważ się nie zjawią, przeprosiny można by im przesłać korespondencyjnie. Ale kanclerz Merkel i premiera Putina będzie miał okazję Donald Tusk przeprosić osobiście.


[Mariusz Cieślik, Nie fair, "Newsweek" nr 36/2009, s. 9]
Oczywiście są takie dni, gdy myśli, że miłość
powinna być jednak czymś więcej
niż tylko białą plamą

(na prześcieradle).


[za: "FA-art" nr 1/2008, s. 32]
Polityka historyczna, czy to nie jest przypadkiem jakieś przekleństwo? Coś brzydkiego, co kojarzy się z PiS?


[Mariusz Cieślik, Nie fair, "Newsweek" nr 36/2009, s. 9]

{Jeden z komentów: "Ten dzieciak to na 100% emo :-)"}
Łysa lesba w liberalnym kraju, jak jej przyjdzie na to ochota, może zacząć chodzić w czadorze, a w nieliberalnym kraju muzułmańska kobieta nie może zostać łysą lesbą.


[Kinga Dunin, Sens i bezsens, "Wysokie Obcasy" nr 34/2009, s. 8]
Kwestia wypędzeń podnoszona nieustannie przez Erikę Steinbach. Historia w jej wydaniu zaczyna wyglądać następująco: Niemców wypędzono, mój dziadek z Warszawy pojechał do sanatorium w Auschwitz, a mój ojciec na bardzo długie wakacje z takimi atrakcjami, jak bardzo gorące lato z temperaturą dochodzącą do 50 stopni. No, ale w 1947 roku wakacje się skończyły i musiał wracać do Polski, gdzie Niemcy "podarowali" mu domek z rabatkami i ogródkiem.


[za: "Rzeczpospolita"; wywiad przeprowadzony przez Jacka Cieślaka]
Ateiści nudzą mnie śmiertelnie. Oni zawsze muszą mówić o Bogu.


[Paul Ricoeur, za: Wiesław Dawidowski OSA, Znaleźć Boga tam, gdzie się o Nim milczy, "Więź" nr 5-6/2009, s. 58]
{Sorry, że tak obrazek za obrazkiem, ale jakoś czasu wystarcza tylko na oglądanie ostatnimi dniami - GW}
[A więcej fotografii z koncertu w Pradze tutaj]

- To może być "zahivione"! - Wojciech Cejrowski odrzucił prezenty, które próbowała wręczyć mu Kampania Przeciwko Homofobii. Lesbijki i geje rozważają złożenie przeciwko niemu pozwu do sądu
- Wśród fanów Wojciecha Cejrowskiego są też geje i lesbijki - mówi pisarz Edward Pasewicz. - Czytamy go i słuchamy. Ale homofobiczne poglądy podróżnika uważamy za niebezpieczne. Chcieliśmy mu to powiedzieć w piątek na Starym Rynku. Spodziewaliśmy się nieprzychylnej reakcji, domyślaliśmy się, że się z nas pośmieje. Ale nie spodziewaliśmy się chamstwa.
Sandra Wiktorko, koordynatorka KPH w Poznaniu: - Bądź co bądź, to był Festiwal Dobrego Smaku... [...]
O Cejrowskim zrobiło się głośno w połowie lat 90. W TVP prowadził swój program "WC kwadrans", w którym jako "pierwszy kowboj III RP" atakował mniejszości seksualne, rasowe i Żydów. Jest też autorem audycji muzycznych w radiowej "Trójce" i podróżnikiem.
Na Starym Rynku podpisywał swoje książki - relacje z podróży. Co się tam wydarzyło? Do stoiska podchodzi Pasewicz. Cejrowski bierze do ręki podane mu książki. Już chce je podpisywać, gdy słyszy prośbę Pasewicza: - Prosimy o dedykację dla Kampanii Przeciwko Homofobii.
Reakcja podróżnika jest gwałtowna: - Brzydzę się was. To może być "zahivione" - odrzuca egzemplarze. Nie chce też przyjąć wręczanych mu prezentów. - Grzech sodomski należy potępiać - mówi głośno.
KPH przygotowała dla Cejrowskiego upominki: maskotkę teletubisia - tego, którego posłanka Ligi Polskich Rodzin Ewa Sowińska uznała niegdyś za homoseksualistę. I różowy lizak ze śmigiełkiem, które miałoby chłodzić Cejrowskiego w tropikach.[...]
Wiktorko: - Cejrowski powiedział, że od pedziów nic nie bierze. Ale najbardziej zabolało nas stwierdzenie, że trzymane przez nas rzeczy mogą być "zahivione".
To była pierwsza akcja poznańskiej KPH, która zawiązała się w mieście dwa miesiące temu. Książki miały być sprzedane na aukcji, a dochód zasiliłby fundusz, z którego w listopadzie są organizowane Dni Równości. W Poznaniu organizacja liczy nieco ponad 20 członków. Na rynku było dziewięcioro. - Mieliśmy przygotowane plakaty z hasłem "zakaz cejrowania", nie planowaliśmy jednak pikiety - zaznacza Wiktorko. - Rozwinęliśmy je po tym, jak zostaliśmy potraktowani. Reakcje były różne, także przychylne. Parę osób wyzwało nas od świń.
- Jest mi przykro, choć zdążyłem się już przyzwyczaić do ataków - przyznaje Pasewicz. - W dyskursie publicznym słowo "gej" zastąpiło słowo "Żyd". W latach 30. faszyści mówili o spisku żydowskim, dziś słyszymy o spisku gejowskim. Trzeba pokazywać, jak bardzo niebezpieczne są poglądy osób takich jak Wojciech Cejrowski.
Podróżnik nie chciał skomentować zdarzenia. - W roku 1995 "Gazeta" nazwała mnie faszystą, "brunatnym kowbojem RP"... Do czasu odwołania tych obelg nie będę się Państwu udzielał - odpowiedział nam w e-mailu.
KPH zastanawia się, czy nie złożyć przeciwko niemu pozwu.
- W tej sytuacji możemy mieć do czynienia z pomówieniem lub ze zniewagą - mówi mec. Marcin Badura z kancelarii Marcin Wojcieszak i Wspólnicy. - Sąd może odstąpić od wykonania kary jeżeli uzna, że pokrzywdzony sprowokował zachowanie oskarżonego. Jednak nie jest to tożsame z uniewinnieniem.
W marcu na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Cejrowski nawoływał do "potępiania grzechu sodomskiego". Lubelska KPH odczytała to jako nawoływanie do nienawiści i złożyła doniesienie do prokuratury. Ta jednak nie dopatrzyła się w wypowiedziach podróżnika znamion przestępstwa.
W Szczecinie sąd zasądził 15 tys. zadośćuczynienia dla mężczyzny, którego sąsiadka publicznie nazwała "pedałem". - Zniewaga i pomówienie nie są przestępstwami ściganymi z urzędu - zaznacza Badura. - Działacze KPH musieliby wystąpić z prywatnym aktem oskarżenia. Musieliby też wskazać osoby, które poczuły się pomówione, przy czym osobą prawną może być także stowarzyszenie.


[za: gazeta.pl]

Jego małżeństwo z Jadwigą nie było udane. Wzięli ślub nie z miłości, a rozsądku. Trzeba pamiętać, że nie byli młodzi. On miał już 38 lat, ona 30, a więc wedle ówczesnych poglądów była starą panną i na dodatek bez posagu. Witkacy postanowił stworzyć rodzaj ustabilizowanego życia. To zaważyło na jego decyzji o małżeństwie. Ponadto był człowiekiem przesądnym i znana wróżka warszawska przepowiedziała mu, że w 1923 roku nastąpi w jego życiu istotny przełom. Uznał, że to będzie właśnie małżeństwo. Żyli wspólnie dwa lata, po czym ona wróciła do Warszawy. Ich związek przechodził różne etapy: zauroczenia, potem nastąpiły zdrady. Jadwiga je przeżywała. Później przyszła dwuletnia całkowita separacja. Ale ona rozumiała Witkacego, wiedziała, że jest mu potrzebna. Przyznawał się, że ma inne kobiety, ale nie przestaje jej kochać. Mógł się jej zwierzać z problemów, także z tych z Czesławą Oknińską-Korzeniowską, która często od niego odchodziła. Ciężko to przeżywał, popadając w depresję. Tak było w 1938 roku, żona gotowa była mediować z Czesią, żeby wybaczyła mu kolejną zdradę.

Trochę to skomplikowane.
Jadwiga otwarcie wyznała, że była kobietą zimną. Różnili się temperamentem, a Witkacy potrzebował wielu kobiet. Ona wzięła na siebie część odpowiedzialności za to, że ich małżeństwo nie mogło być oparte na zwykłych relacjach. Czy ją wykorzystywał? Tylko tak, jak korzystamy z oddanego przyjaciela.

Czego szukał w licznych romansach?
W jego systemie filozoficznym centralnym punktem była monada, czyli istnienie poszczególne, zdolne do uczuć metafizycznych. Może nim być np. silne, wyjątkowe przeżycie miłosne. Być może Witkacy jak bohaterowie jego sztuk, i jak Don Juan takiego przeżycia poszukiwał. Ale raz po raz przeżywał rozczarowanie. W jednym z listów do żony otwarcie wyznał: "babami (piętrząc takowe jedną na drugą) zapychałem kompletną pustkę". Witkacy był niewątpliwie mężczyzną niebagatelnej urody, bardzo się podobał kobietom. Z jego strony to nie była erotomania, raczej poszukiwanie wyjątkowej miłości.

[za: "Dziennik"]

Na 79,6 metra rzucił komórką zwycięzca 10. międzynarodowych mistrzostw w rzucaniu telefonem komórkowym, które odbyły się w sobotę w Punkaharju w Finlandii. Wśród kobiet zwyciężyła zawodniczka, której telefon pokonał dystans 37,05 metra. W kategorii juniorów (do 12 lat) zwycięski wynik to 44,77 m. We wszystkich kategoriach zwyciężyli obywatele Finlandii.
Z informacji podanych na stronie internetowej Savonlinnafestivals.com wynika, że w kategorii "free style" zwyciężyła śpiewająca grupa z Japonii Team Happi. Kanadyjka Tracy Belcourt (4. miejsce wśród kobiet) to jedyne cudzoziemskie nazwisko w czołówce pozostałych kategorii - w tegorocznych mistrzostwach generalnie tryumfują Finowie.
Podstawowa dyscyplina to rzut, w którym liczy się uzyskana odległość, natomiast w kategorii "free style" oceniane jest ogólne wrażenie i estetyka.
Pierwsze mistrzotwa odbyły się w 2000 roku w mieście Savonlinna. Jak zauważa w sobotę portal BBC News, to jedne z wielu oryginalnych zawodów rozgrywanych w Finlandii. Można tam również sprawdzić swoje możliwości w rzucaniu butem, niesieniu żony, zabijaniu komarów i wytrzymałości w saunie.


[za: onet.pl]
- Ładna - powiedziała Nora.
- Jeśli ktoś lubi ten typ.
Pokazała zęby w uśmiechu.
- Więc ty masz typy?
- Tylko ciebie, kochanie: szczupłą brunetkę o wyzywających ustach.
- A ta ruda, z którą się urwałeś wczoraj wieczorem u Quinnów?
- Nonsens - powiedziałem. - Chciała mi tylko pokazać francuskie sztychy.
Nie mogę uwierzyć jak mogłeś
nie pójść na rekolekcje.

Myślałam że przez dwadzieścia
lat coś wpoiłam ci.

A Bóg cię w niczym w niczym
nie ogranicza. No

chyba że ktoś jest gnojem

[za: pl.hum.poezja]

"Dziennik Polski": O posadę sekretarki w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Krakowie ubiega się 587 chętnych, w tym absolwenci wyższych studiów z certyfikatami potwierdzającymi znajomość dwóch języków obcych
Skala zgłoszeń w konkursie przekroczyła nasze wszelkie wyobrażenia - przyznaje Małgorzata Woźniak, rzecznik wojewody małopolskiego, któremu podlega WIOŚ - pisze "Dziennik Polski".
Teraz WIOŚ będzie miał poważny kłopot z wyborem jednej osoby, bo z każdym kandydatem spełniającym warunki trzeba przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną. Przesłuchanie ponad pół tysiąca osób może trwać tygodniami. Rozważana jest więc propozycja przeprowadzenia pisemnego testu, po którym tylko osoby z najlepszymi wynikami zostałyby zaproszone na rozmowy kwalifikacyjne.


[za: onet.pl]
Górników dopada pylica, hutników nadciśnienie i częste porażenia. Współczesnych grajków w coraz większej liczbie dopada głuchota, a pocieszenie żadne w tym, że Beethoven miał podobnie.


[Kazik Staszewski, Potęga dźwięku, "Machina" nr 8/2009, s. 80]
Jaka szkoda, że odszedł genialny artysta, który swoją muzyką budził szacunek i miłość tak wielu ludzi na całym świecie i jaki wielki żal, że nie było mu dane uzdrowić i ocalić samego siebie.


[Agnieszka Chylińska, Michael, "Machina" nr 8/2009, s. 78]
"Inny świat" był u nas książką do niedawna bardzo źle widzianą. Jeszcze kilka lat temu mógłbym napisać o niej coś w stylu, że przebywając w obozie koło Archangielska Herling miał pracę w pięknym lesie, na świeżym powietrzu, karmiony był według zasad dzisiejszej dietetyki, bez nadmiaru białka, że stykał się z wieloma niebanalnymi ludźmi i sytuacjami, że kwitła tam zdrowa, wyzwalająca inicjatywę rywalizacja, zwłaszcza w lojalności i patriotycznym informowaniu władz obozowych.


[Piotr Kuncewicz, Agonia i nadzieja, t. 4: Proza polska od 1956, Warszawa 1994, s. 358]
Ludzki patogen - powodujący grzybicę drożdżak Candida albicans może rozmnażać się poprzez krzyżowanie komórek tej samej płci - informują naukowcy z USA na łamach pisma "Nature".
Do niedawna przyjmowano, że chorobotwórcze drożdże są aseksualne, później odkryto że mogą rozmnażać się płciowo przez krzyżowanie komórek różnej płci. W swojej najnowszej pracy Richard Bennett wraz z kolegami z Brown University wykazał, że w niektórych warunkach rozmnażanie płciowe może również zachodzić pomiędzy komórkami tej samej płci.
Naukowcy wykazali, że homoseksualny sposób rozmnażania zachodzi u drożdży kiedy w komórkach brakuje genu kodującego enzym rozkładający białka. Autorzy pracy podkreślają, że ich badania wskazują na zmienność sposobów rozmnażania drożdży jako sposób tych organizmów na przetrwanie i przystosowanie się do zmiennych warunków środowiska.


[za: onet.pl; komentarze - jak zwykle - błagają o litość]
- A czy wasze przedmioty są naprawdę magiczne?
-Oczywiście. Sam zobacz.
Kanclerz poprowadził Jonatana w głąb wypełnionej meblami ciężarówki. Mówił szeptem, żeby nie zbudzić Anginy.
- Widzisz to pudełko? Zawiera magiczny proszek. Dzięki niemu twoja bielizna stanie się najczystsza w świecie! A ta butla zawiera cudowny napój. Gdy chce ci się pić, natychmiast zaspokaja pragnienie dzięki magicznemu napisowi na etykiecie: "Coca-cola". Nie musisz pić, gdy nie jesteś spragniony.


[Roland Topor, Księżniczka Angina, przeł. Agnieszka Taborska, Wyd. Sonia Draga, Katowice 2009, s. 78]
Cóż z tego, że staram się żyć jak najszybciej, wciąż nie mogę was dogonić.


[słowa "rozbitka czasu, który padł ofiarą burzy względności" z: Roland Topor, Księżniczka Angina, przeł. Agnieszka Taborska, Wyd. Sonia Draga, Katowice 2009, s. 146-147]
- Stój!
Jonatan zatrzymał ciężarówkę.
- Co się stało?
- Patrz, jaki wspaniały zachód słońca. Nie lubisz zachodów słońca? Ja je ubóstwiam. Gdy na nie patrzę, mam wrażenie, że dostaję pocztę, tak są podobne do pocztówek.


[Roland Topor, Księżniczka Angina, przeł. Agnieszka Taborska, Wyd. Sonia Draga, Katowice 2009, s. 156]
- Kto to jest komunista?
- Ten, który przeczytał wszystkie dzieła Lenina i Marksa.
- A antykomunista?
- Ten, który dzieła te zrozumiał.


[za: "Dowcip surowo wzbroniony. Antologia polskiego dowcipu politycznego", Wyd. COMER, Toruń 1990, s. 35]
Elementem niewątpliwie wyróżniającym zespół na tle innych są teksty Olka Różanka - wokalisty. Teksty te są sztuką samą w sobie, a już z pewnością nie są banalne. Autor próbuje w nich poruszać sprawy ważne, stara się zrozumieć otaczający go świat i jego problemy. Teksty zmuszają do przemyśleń i prowokują, jest w nich dużo gry słów, zabawy w słowotwórstwo, próby kontrastowania znaczeń słów czego najlepszym przekładem jest sama nazwa zespołu.


[info o zespole Rykoszept; za: last.fm]


[Wokalistko-basistka zespołu Tres B.]
Jeden z czytelników pyta: „Mówisz, że papież jest dla ciebie autorytetem, jesteś religijną osobą, dlaczego więc spotykasz się z człowiekiem, który bezcześci Biblię i przekazuje antychrześcijańskie treści”?

Ponieważ jestem zafascynowana człowiekiem i nie poruszamy z Adamem tematów religii. Nigdy zresztą nie poruszaliśmy. Każde z nas ma zupełnie inny pogląd na to wszystko, natomiast rzeczywiście mamy jakieś wspólne zdanie. Ja osobiście do końca Kościoła nie popieram, jeżeli chodzi o poczynania niektórych księży, choć zdarzają się księża z powołaniem jak nasz papież czy Popiełuszko, natomiast reszta no to wiadomo: akcja w bok.
Jeżeli chodzi o Biblię, to są tam super, zajebiste przykazania, jakieś historie, które budują w dzieciach system wartości, chęć bycia dobrym człowiekiem, natomiast ciężko mi wierzyć w coś, co nie ma przełożenia na rzeczywistość, bo gdzie w tej Biblii są dinozaury? Jest siedem dni stworzenia świata i nie ma dinozaurów. To mi się kłóci. Także staram się rozsądnie podchodzić do rzeczywistości, oczywiście wierzę w siłę wyższą, niekoniecznie nazwaną bogiem. Są różne religie, każdy człowiek stara się w coś wierzyć, ja też w coś wierzę. Staram się modlić, jestem wychowana w duchu religijnym, natomiast mam swój pogląd i nie jest to związane z tym, że spotkałam się z Adamem. To już było sprecyzowane od dawien dawna.


[Doda; "Dziennik"]
Jak ja powinnam się umieć godnie starzeć, to ona już powinna polerować lakierki do trumny.


[Doda o Elżbiecie Zapendowskiej, w rozmowie na dziennik.pl]
Czasami zdarzało mu się podczas tych jesiennych nocy, że zapach zimnego morza, który przenikał do wnętrza przez zamknięte okna, odgłos deszczu bębniącego po dachu składziku w ogrodzie z tyłu domu, szept wiatru w ciemnościach rozniecały w nim nagle cichą, silną radość, o którą sam się nie podejrzewał. I prawie się jej wstydził, uważając za niestosowne, że odczuwa radość z faktu, iż on żyje i że fakt ten jest sukcesem, natomiast śmierć Iwriji jest jej porażką. Dobrze wiedział, że ludzkie uczynki, wszystkie uczynki wszystkich ludzi, i te namiętne, i te ambitne, oszukańcze, wynikające z pokusy, chęci gromadzenia, wykręcania się, czyny występne i zdradliwe, rywalizujące i obłudne, wspaniałomyślne i obliczone na wrażenie, obudzenie zainteresowania, zapisanie się w pamięci rodziny lub towarzystwa, narodu albo ludzkości, uczynki najmniejsze i uczynki najwspanialsze, te przemyślane i te niekontrolowane i nikczemne, prawie wszystkie i prawie zawsze prowadzą do punktu, do którego w ogóle nie zamierzało się dojść. To powszechne i stałe zbaczanie z drogi, wypaczające różne uczynki ludzi, Joel zwykł był nazywać po cichu światową farsą lub czarnym humorem kosmosu. Ale wycofał się z tego: definicja wydała mu się górnolotna. Słowa, takie jak kosmos, życie, świat, były zbyt patetyczne, nie na jego miarę i śmieszne. Dlatego zadowolił się w myślach tym, co opowiadał mu Arik Kranc o swoim jednouchym komendancie pułku artylerzystów - nazywał się Jimmy Gal, na pewno o nim słyszałeś - który zwykł mawiać, że między dwoma punktami można przeprowadzić tylko jedną linię prostą i ta linia zawsze jest pełna kretynów.
Pamiętam posła Samoobrony, który wieczorem wmaszerował do hotelu sejmowego z pewną szczególnie ubraną blondynką. Nieufny strażnik spytał: "Panie pośle, a ta pani?". "A to kuzynka." To ją spytał: "Pani jest kuzynką pana posła?" Usłyszał: "Da, da, kanieszna."


[Tomasz Nałęcz; "Dziennik"]
Pierwszy raz byliśmy wczoraj świadkami koncertu na miarę XXI wieku pod względem technicznym. Mówię tutaj o okrągłej scenie, wielkim ekranie, który pozwalał na dokładne zobaczenie tego, co dzieje się na estradzie. Myślę, że zostaliśmy docenieni w jakiś sposób przez to, że wśród 14 krajów, w których koncertuje zespół, znalazła się właśnie Polska. Kolejny raz Bono i spółka pokazali, że są najważniejszym zespołem rockowym świata i nie widzę dla nich chwilowo żadnej konkurencji. Wkładają oni w swoje występy całe serce i to jest doceniane.

[Marek Sierocki, U2 to najważniejszy zespół na świecie, "Dziennik"]

Ludzi, którzy w Polsce są bohaterami seriali telewizyjnych czy programów rozrywkowych z tego powodu, że po prostu są - mają dobrą dykcję, umieją się uśmiechnąć, przeżywają jakieś prywatne perypetie, które potem sprzedają do kolorowych tygodników - można podzielić na dwie kategorie.

Pierwsza to celebryci pogodzeni ze swoim losem, świadomi pozycji masowych chałturników i niemający specjalnie kompleksów na tle takiego Radziwiłowicza czy Gajosa. Tacy bracia Mroczek, owszem, mają talent aktorski mniej więcej na poziomie zawartości kuwety mojego kota, ale nie próbują udowadniać w wywiadach, że są znakomitymi aktorami i żalić się, dlaczego taki Grzegorz Jarzyna nie zaprasza ich na przesłuchania. Chłopaki potulnie zgarnęli kaskę, potańczyli w "Tańcu z gwiazdami" i obecnie wolą pograć w pokera, niż udawać sumienie narodu. Drugi typ celebrytów to jednak ludzie kompletnie nie pogodzeni ze swoim losem. Cały czas próbują udowadniać, że są kimś więcej niż tylko elementem banku twarzy kolorowej prasy.

[Jakub Żulczyk, "Ania Mucha bardzo chce być kimś", "Dziennik"]


Ale jednak poprzykładałeś swojemu ulubieńcowi prezydentowi i jego bratu.

No rzeczywiście, strasznie ich nie lubię, ale nie sądzą, żebym im zrobił coś, czego wcześniej sobie sami nie zrobili. Ja tylko w jakiś sposób to potwierdziłem.
Ja się lituję nawet nad Fritzlem – facet, który więzi dziecko w pokoju z oknem, już jest lepszy od Fritzla, a co dopiero ktoś, kto tylko czasem coś takiego zrobi. Narysowałem kiedyś taki rysunek, jak ojciec każe córce iść do pokoju za uwagę w dzienniczku: „Za karę marsz do pokoju i nie wychodzisz do piątku”. A ona, taka naprawdę malutka z kokardką we włosach, idzie wkurzona i pod nosem cedzi: „Ty Fritzlu”.
Nasze więzienia wiadomo, jakie są. Bardzo mi się spodobało, jak w mediach było ogólne oburzenie, że Fritzl będzie miał celę z widokiem na Alpy. No bo powinni przecież w Austrii zrobić taką specjalną, wilgotną norę dla Fritzla! To samo jest ze zbrodniarzami z Bałkanów odsiadującymi wyroki w Norwegii – białe domki, fiordy, grille. Jak to wytrzymać? Polacy mają takie problemy, że w Austrii największy zbrodniarz po Hitlerze będzie miał widok na Alpy.

[Z Markiem Raczkowskim rozmawia Bogusław Deptuła; www.dwutygodnik.com]