Podobnie jak [naiwna jest - przyp. GW] wiara, której działacze lewicowi czepiają się dziś równie kurczowo, że w jakiś magiczny sposób nada lewicy nową, atrakcyjną tożsamość Sławomir Sierakowski ze swoimi współpracownikami.
Po pierwsze, środowisko to stanowczo i demonstracyjnie odżegnuje się od tradycji Bieruta i Jaruzelskiego, która dla twardego trzonu SLD pozostaje podstawą tożsamości – nie wystarczy raz nie zaprosić Urbana i Rakowskiego, by ta przeszkoda zniknęła.
Po drugie, nie bagatelizując dorobku „Krytyki Politycznej” w przyswajaniu polszczyźnie języka lewicy amerykańskiej i zachodnioeuropejskiej, na razie jedynym politycznym konkretem, jaki zdołało ono wyartykułować, jest wysoki podatek spadkowy. Abstrahując od faktu, iż postulat rabowania wdów i sierot źle świadczy o tych, którzy z nim występują – jest to zdecydowanie za mało na zbudowanie jakiejkolwiek politycznej tożsamości, nawet neobolszewickiej.
Od lektury, nawet rozumnej, Davida Osta do stworzenia nowej, spójnej odpowiedzi na wyzwania tej swoistej sytuacji postkolonialnej, jaką jest postkomunizm, droga pozostaje bardzo daleka.



[Rafał Ziemkiewicz, SLD nikomu niepotrzebny, "Rzeczpospolita", 30 maja 2008]

0 Response to "XVIII Tożsamość neobolszewicka"