Ktoś powinien napisać balet pod tytułem "Guantanamo, Guantanamo". Zespół więźniów skutych razem za kostki nóg, w grubych filcowych rękawicach i nausznikach, z czarnymi kapturami na głowach tańczy partie prześladowanych i zrozpaczonych. Wokół nich hopsają z demoniczną energią i uciechą strażnicy w oliwkowych mundurach, mając w pogotowiu paralizatory i drewniane pałki. Kiedy dotykają paralizatorami więźniów, ci podskakują; strażnicy obalają ich na ziemię i wbijają im pałki w odbyt, a wtedy więźniowie dostają drgawek. W kącie jakiś mężczyzna w masce Donalda Rumsfelda stoi na szczudłach za pulpitem i coś pisze, a czasem podrywa się na chwilę do ekstatycznego tańca.
Prędzej czy później ktoś ten balet wystawi, ale nie będę to ja. Spektakl może nawet zrobi furorę w Londynie, Berlinie i Nowym Jorku. Nie wywrze jednak najmniejszego wrażenia na ludziach, którzy zostaną w nim skarykaturowani, bo ich ani trochę nie obchodzi, co o nich sądzą bywalcy widowisk baletowych.

[John Maxwell Coetzee, Zapiski ze złego roku, "Dziennik", Europa, 7 czerwca 2008]

1 Response to "XIX Guantanamo, Guantanamo"

  1. jasniepan says:

    Taaa. To dobre. Też bym kiedyś wystawił balet. Ale nie o Guantamo, ale o Radiu Maryja myśle.