Zorganizowaną grupę maczającą palce już dawno rozpracowali sprzedawcy serwujący gorące posiłki na świątecznych straganach.
- Naliczyliśmy ich około 30. Mają od 20 do 60 lat. Chodzą zawsze grupami, działają razem. Są wśród nich zarówno kobiety, jak i mężczyźni. No i zawsze są na tzw. podwójnym gazie - mówi pani Jola, pracująca przy jednym ze stoisk z grillem.
Szajki w żaden sposób nie udaje się kupcom pozbyć. - Próbowaliśmy już wszystkiego. I prośby, i groźby. Gdy wzywaliśmy straż miejską, znikali, by za chwilę pojawić się znowu. Jednemu zaproponowałem, żeby pozamiatał dookoła stoiska, to w zamian dostanie coś w nagrodę. Wyśmiał mnie - rozkłada ręce pan Bronisław z sąsiedniego stoiska. Jak przyznaje, "wsadzacze palców" to... smakosze. - Nie zadowolą się zwykłą kiełbaską, musi być taka dobrze wysmażona. Chleba w ogóle nie chcą, parę razy proponowałem. Najchętniej jedliby same steki i karkówkę - kręci głową pan Bronisław.
Szajka maczająca palce żeruje głównie na turystach. Świadkiem jednej z ich zorganizowanych akcji był pan Wojciech: - Stałem w kolejce po kiełbaskę. Kolejka była długa, więc z nudów rozglądałem się dookoła. Moją uwagę zwrócił mężczyzna, który podejrzanie długo chodził wokół ławek. Przy jednej siedziała para ludzi rozmawiających ze sobą po niemiecku. Nagle patrzę, a ten człowiek podchodzi do nich i ciach, wsadza palec prosto w bigos. Zamurowało mnie...
Członkowie szajki dzielą się na podgrupy. W jednej są głównie nastoletnie dziewczyny, w drugiej - przede wszystkim bezdomni. Ci ostatni upodobali sobie grzańce. Te jednak trudniej zdobyć, bo jak tu wsadzić palec do kubka, z którego ktoś pije? Numer z palcem o wiele łatwiej zrealizować przy posiłku, bo ten, żeby skonsumować, trzeba postawić na stole, a to już o wiele łatwiejszy cel. W grupie czasem dochodzi do konfliktów.
- Raz z powodu łakomego kąska doszło do rękoczynów. Dwie dziewczyny pobiły się o kawałek karkówki. No i niech pani powie, jak nasi klienci mają spokojnie zjeść posiłek w takich warunkach - żali się pani Jola.
Jak ustaliliśmy, numer "z maczaniem palca" to ostateczność wyspecjalizowanej szajki. Zanim go zastosują, próbują inaczej. Najpierw żeby zdobyć upragniony przysmak, biorą konsumenta na litość. O pieniądze na jedzenie zaczepiają zarówno sprzedawców, jak i kupujących. Gdy to nie skutkuje, rozsiadają się dużą grupą przy stołach, zajmując miejsce i odstraszając klientów.
- Nie możemy ich za darmo codziennie karmić, bo puszczą nas z torbami. Ale gdy odmawiamy, sięgają po sposób ostateczny, czyli wsadzanie paluchów do serwowanych dań. To prawie zawsze skutkuje. No bo kto by chciał taką obmacaną kiełbasę zjeść? - lamentują sprzedawcy.


[za: Gazeta Wyborcza Kraków]

0 Response to "CXXII Szajka wsadzająca palce"