Bukowy las rośnie tu od kilkudziesięciu lat. Niewielki, wije się pomiędzy wsiami i jeziorem. Rozcina go droga, od której odchodzi ścieżka grzybiarzy. I w tym właśnie miejscu rośnie święte drzewo. Ci, którzy wierzą w objawienie na balewskim drzewie, twierdzą, że na buku pojawił się wizerunek Matki Boskiej. W chuście, z przechyloną głową.
Jak się wpatrzysz w zdjęcie zrobione dobrym aparatem cyfrowym, to i twarz zobaczysz. A jak światło pada pomiędzy drzewami, można i kawałek sukni dojrzeć. Na tym samym drzewie niektórzy widzą też wyżej postać Jezusa, a z drugiej strony króliczka i rybki.
Miejsce wokół świętego drzewa już dawno przestało wyglądać jak ścieżka. Teraz jest solidnie wydeptane, podobnie jak pobocza pobliskiej drogi. Ludzie zdążyli się już pod nim pokłócić.
Anna z Linek, sąsiedniej wsi, podmalowała oczy, przyczesała włosy, wzięła znicz i razem z synem przyjechała do lasu. - Miałam sen właśnie o tym drzewie i wizerunku Maryi, jakby do mnie przemawiał. Kazał mi powiedzieć ludziom, żeby się pod nim modlili - opowiada. Do kościoła chodzi, ale o księżach nie ma dobrego zdania. Wierzy w Boga i Matkę Boską.
Dotyka wizerunku, pokazuje, gdzie oko, gdzie suknia. - Są ludzie, którzy przychodzą tu na okrągło, i oni opowiadają, że twarz się bardziej wysunęła - opowiada Anna.
Mówi, że był tu też ksiądz z innej parafii i to on poinformował kurię o tym zjawisku.
- Dlaczego księża zabraniają wierzyć w to, w co ludzie widzą? - pyta Anna i szykuje się do powrotu.
W Balewie nie ma szkoły. Jest w pobliskim Cieszymowie. Nie ma tu też kościoła. Parafia w Krasnej Łące obejmuje dziesięć wsi, w sumie 1,4 tys. ludzi. W Balewie jest jeden sklep i ludzie, którzy teraz nawet sto razy dziennie tłumaczą przyjezdnym, którędy trzeba jechać do cudownego drzewa.
Jarosław Treder siadł na ławce przed domem, stopy w czarnych skarpetkach na słońce wystawił i uprzejmie wszystkich kieruje do lasu.
- Opowiadają, że dziewczynka z Cieszymowa już na jesieni zobaczyła ten wizerunek - mówi. - Ale tego nie rozgłaszała. Teraz zaczęło się od wiosny. Ludzie o tym gadali między sobą, ktoś wstawił zdjęcia w Internet, ktoś powiedział, że to objawienie.
Opowiada, że u niego w rodzinie do cudownego drzewka za bardzo nie chodzą. Była jego kobieta (znaczy żona) i córka i same nie wiedzą, czy w to wierzyć.
Starszy mężczyzna w sklepie w Cieszymowie ma dylemat: który gatunek piwa jest schłodzony i co tak właściwie dzieje się w tym lesie? Po rozwiązaniu problemu chmielowego oddala się na konsumpcję. Ekspedientki są dwie: w fartuszku czerwonym i białym. Opowiadają, że one to się po prostu o tym wszystkim dowiedziały na końcu. - W Sztumie wiedzieli, w Mikołajkach Pomorskich też, a nam dopiero ktoś o tym w sklepie opowiedział - wspomina sprzedawczyni w czerwonym. - Na drugi dzień tam poszłam, by zobaczyć na własne oczy.
Moim zdaniem, wizerunek jest podobny do Matki Boskiej, ale to natura, a nie objawienie.
- Większość twierdzi, że jednak podobna - wtrąca "biały fartuch”. - My jesteśmy parafią filialną Krasnej Łąki. W pierwszy piątek miesiąca przyjechał ksiądz i powiedział, że on gajowym nie jest. Do lasu chodzi tylko jesienią na grzyby.
- Młodzi sobie z tego kpiny robią - dodaje "czerwony fartuch”. - Starsi mówią, że wieczorem widać wyraźniej.
Kobieta z sąsiedniej wsi na rozmowę zgadza się tylko anonimowo. - Coś w tym musi być, bo jak pojechałam tam w niedzielę wieczorem, to wizerunek jakby się zmieniał. Serduszko zrobiło się mokre, włosy też, że niby Matka Boska płakała. Ja w to wierzę.
- Każdy z nas serca w drzewach wycinał - mówi Jan, który przechodzi drogą obok drzewa. - Buki i graby mają taką korę, że wystarczy małe zarysowanie, i już się formuje. Przyroda nie takie cuda robi. Sam w lesie znalazłem korzeń, który kształtem przypomina ukrzyżowanego, ale to nie żaden cud. Jestem wierzący, nie chcę grzeszyć pod tym drzewem. Ksiądz mówił z przekąsem, że więcej ludzi jest przy drzewie niż w kościele. No nic, muszę lecieć. Aha, córka z zięciem przyjechali z Warszawy. Robili zdjęcia i nie każdym aparatem dobrze wychodzi.
W lesie zatrzymują się kolejne samochody.
- No i gdzie to objawienie? - pyta małżeństwo w średnim wieku, które, ubrane jak do kościoła, przyjechało tu z dziećmi. Mężczyzna przygląda się zarysowi postaci i pyta żonę: - A Jezusa gdzieś widziałaś? Bo serce jest na tym drzewie. Eeee, tu nic niezwykłego nie ma - przez chwilę chodzi wokół pobliskich drzew. - W takim buczynowym lesie to na każdym jednym coś można by znaleźć.
Ludzie z Balewa chwalą proboszcza parafii Krasna Łąka. - Ksiądz Bogdan Sokołowski jest młody, wesoły. Choć wymagający, ale też pożartuje. Teraz ma problem z tym cudem.
Ksiądz Bogdan dziennikarzom chętnie kościół pokazuje, ale o tym, co ludzie na drzewie w lesie widzą, rozmawiać nie chce. Dopiero kapłan z innej parafii opowiada, że nigdzie na świecie nikt nie zrobił Matce Boskiej fotografii, a w Balewie pstrykają wszyscy. Nie było tam również żadnych cudownych uzdrowień, i to potwierdzonych medycznie. Kościół w takich przypadkach jest ostrożny i nierychliwy. Być może za pięć, a może za dziesięć lat odniesie się do balewskiego przypadku. A jeśli przez to ludzie więcej się modlą, to nic złego.
Nadleśniczy Wiesław Kosecki z Nadleśnictwa Kwidzyn, któremu podlega Leśnictwo Mikołajki, przyznaje, że nie bardzo chciałby wkładać kij w mrowisko. - Zagrożenia pożarowego od zniczy za dużego nie ma, bo to las liściasty i ziemia wydeptana - mówi. Dla nadleśniczego to naturalne zjawisko - zarośnięcie po sęku, ale jak niby mieliby o tym poinformować ludzi? Ustawiając obok tablicę informacyjną z przykładowymi wadami drewna? - Może to rola kurii, pan zapyta...
Oficjalnego stanowiska w tej sprawie Kuria Diecezji Elbląskiej, na terenie której znajduje się krasnołącka parafia, nie ma.
Elżbieta z Tropów Sztumskich przyjechała do Balewa z dorosłym synem. Oboje padli na kolana pod drzewem, modlili się przez chwilę. - Postać widać, ona z wiatru się nie wzięła. Każdy chciałby, żeby tu się cud wydarzył - wzdycha.


[za: "Kurier Poranny"]

0 Response to "CCXXXVI Buk i Matka Boska (a także króliczek i rybki)"