twoja kobieta rozpuszcza włosy, zrzuca ubranie i wiesz
że nigdy od ciebie nie odejdzie. wchodzisz, wychodzisz

zadowolony, spełniłeś oczekiwania, odbierasz nagrodę.
to jest dobre miejsce, nucisz do siebie znaną piosenkę.

wchodzisz w przestrzeń, w której najmniej powinieneś być
kalkulujesz, ile stracisz wychodząc. aprobata wydaje się

być wymysłem katów. znajdujesz inne miejsce, wychodzisz
źle. Twoja kobieta nie jest już twoja, kolejny oksymoron

pokrywa się z jej jękiem, choć wcale o tym nie wiesz. Ktoś
wchodzi w nią gwałtownie, a ona przez chwilę myśli o tobie.


[za: Biuro Literackie]

0 Response to "XCIII Marcin Bies - Aporia"